20 października 2014

Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel

Cel tej wycieczki do Częstochowy na Jasną Górę pojawił się całkiem spontanicznie, ale był konkretny. Teoretycznie byłem wtedy w związku z kobietą, która musiała poddać się operacji i panicznie się tego bała. Napisałem teoretycznie, bo właściwie to już się rozstawaliśmy i spodziewałem się, że to koniec. Podczas naszych rozmów, cały czas mówiłem jej, że nie ma się czego bać, bo to jest dosyć prosty zabieg i że będzie wszystko dobrze.

Sam przeszedłem już w życiu kilka zabiegów i podchodzę do tego na spokojnie. Moje zapewnienia trochę ją uspokoiły, ale bez zastanowienia powiedziałem jej, że specjalnie dla niej pojadę na rowerze na Jasną Górę i pomodlę się, żeby wszystko poszło dobrze. Jak powiedziałem, tak zrobiłem i 19 lipca przed wschodem słońca wyruszyłem w moją najdłuższą w życiu wycieczkę rowerową. Dokładnie 6 dni wcześniej zmierzyłem się z trasą o podobnej długości, dlatego czułem się na siłach, że jestem w stanie tego dokonać, a przyświecający mi cel dodatkowo dodawał mi sił.


Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - Zapora w Łączanach przed wschodem słońca i we mgle
© Mirek W. / Zapora w Łączanach przed wschodem słońca i we mgle



Dzień przed wyjazdem przygotowałem sobie mojego GPS-a, robiąc aparatem kilka zdjęć fragmentów trasy, którą miałem zamiar pokonać :) Wcześniej stosowałem już podobne rozwiązanie i dosyć dobrze się sprawdziło, bo mając ze sobą aparat mogłem przeglądać na nim zdjęcia mapy przedstawiające fragmenty mojej trasy do pokonania. Oczywiście po drodze chętnie korzystałem z dodatkowej pomocy osób napotkanych, ale nie było to konieczne bardzo często, jak chociażby wtedy, gdy szukałem pewnej skrzynki. W tym przypadku trasa była dosyć łatwa i prosta.

Podróż zacząłem przed godziną 4 rano w całkowitych ciemnościach i dodatkowo w sporej mgle. Nie lubię jeździć w nocy, ale to była konieczność na tak długiej trasie, którą miałem do pokonania. Do zapory w Łączanach, do której mam około 15 km, dotarłem o godzinie 4:05. Po raz pierwszy zobaczyłem ją we mgle, co oczywiście uwieczniłem na zdjęciu :)

Kilka kilometrów dalej leżał Kamień - dobrze że nie na drodze :)



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - Znak drogowy miejscowości Kamień w województwie małopolskim
© Mirek W. / Zbieram kamienie na szaniec



Okolicę znałem już dosyć dobrze, bo Nieporaz pierwszy tamtędy jechałem, dlatego nie musiałem jak na razie sprawdzać mojego GPS-a. Zrobiło się też już jasno i jazda stała się przyjemniejsza.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - znak drogowy miejscowości Niporaz
© Mirek W. / Nie po raz pierwszy tamtędy jechałem :)



Przez jakiś czas jechałem bez większych przeszkód i atrakcji. Między Trzebinią a Olkuszem trasa biegła przez las. Po wjechaniu do niego wschodzące słońce pięknie oświetlało drzewa rosnące wokół drogi, którą jechałem, a mi w głowie zabrzmiała melodia i słowa piosenki zespołu Dwa Plus Jeden "Iść w stronę słońca". Lubię oglądać takie spektakle świetlne, które daje słońce. Mają w sobie coś magicznego i hipnotyzującego. Ja bez słońca więdnę jak kwiat, ale to chyba dlatego, że słońce wytwarza witaminę D3, która ma niesamowicie duży wpływ na nasz organizm. Dochodzi do tego jeszcze czynnik psychiczny, bo gdy nie ma słońca, to waham się, czy wybrać się gdzieś na rower w obawie przed deszczem :)



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - gdzieś w lesie promienie słońca oświetlające drzewa
© Mirek W. / To światło, które zobaczyłem przede mną, to chyba z Jasnej Góry :)



W Olkuszu nic ciekawego nie znalazłem. No dobra przyznam się, że nie szukałem nawet, ale przy głównej drodze, którą jechałem zauważyłem starą chałupę do mojej kolekcji :) Zaraz za Olkuszem znalazłem Klucze, które zabrałem ze sobą - może się do czegoś przydadzą.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - znak drogowy Klucze
© Mirek W. / Klucze, województwo małopolskie



Kawałek dalej dostrzegłem Żelazko w lesie, które przydało mi się, żeby wprasować sobie w pamięć drogę powrotną.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - znak drogowy Żelazko i Śrubarnia
© Mirek W. / Jak wskazuje znak, gdzieś tutaj w lesie leży Żelazko :)



Zostawiłem żelazko dla innych rowerzystów i pomknąłem w kierunku miejscowości Ogrodzieniec, gdzie dotarłem trochę zmęczony. Obok kościoła znajduje się pomnik świętego Jana Pawła II, siedzącego na kamieniu. Zatrzymałem się obok i odpocząłem trochę, zamyślając się nad jego słowami, które były wypisane na tabliczce:

"Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki."

Mądre słowa wielkiego człowieka. Samotność to najgorsze co może nas spotkać, bo gdy mamy kogoś przy sobie, wtedy wszystkie smutki mają dwa razy mniejszą siłę, a wszystkie radości mnożą się dwukrotnie.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - pomnik siedzącego Jana Pawła II w miejscowości Ogrodzieniec
© Mirek W. / Pomnik Jana Pawła II w miejscowości Ogrodzieniec



W Ogrodzieńcu zobaczyłem reklamę parku miniatur, który gdzieś jest w pobliżu i postanowiłem, że lekko zboczę z trasy i poszukam go. Pierwsza próba skończyła się wylądowaniem gdzieś w polu za sprawą pana, który dał mi takie wskazówki. Jechałem kilka kilometrów tą polną drogą, którą mi wskazał, zastanawiając się czy daleko jeszcze, czy te miniatury są tak małe, że je może gdzieś przeoczyłem po drodze? :) Byłem całkiem niedaleko Pustyni Błędowskiej i może temu panu pojawiła się fatamorgana z tym parkiem :D

Mi nie chciała, dlatego zawróciłem i spytałem innej osoby gdzie te miniatury. Okazało się, że znajdują się obok ruin zamku Ogrodzieniec we wsi Podzamcze, która leży kilka kilometrów od miejscowości Ogrodzieniec. Gdy dotarłem do tej wsi, zatrzymałem się na chwilę, żeby przelać sobie wodę mineralną, którą tam kupiłem, z butelki półtoralitrowej do dwóch butelek 0,75 litra, które ze sobą wiozłem. Obok małej fontanny stał motocykl, jakiś raczej nie Har lej wodę Davidson. Nie mam pojęcia, co to za marka :)



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - fontanna, motocykl i karczma jurajska we wsi Podzamcze
© Mirek W. / We wsi Podzamcze



Kilkaset metrów od mojego postoju znajdują się ruiny zamek Ogrodzieniec, a obok niego park miniatur. Jak można się było spodziewać wstęp jest płatny, dlatego zrobiłem tylko kilka zdjęć zamku i ruszyłem w dalszą drogę. Robiło się coraz cieplej, a dochodziła dopiero 9. To miał być bardzo upalny dzień i jak się później okazało - taki był.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - zamek Ogrodzieniec we wsi Podzamcze
© Mirek W. / Ruiny średniowiecznego zamku Ogrodzieniec we wsi Podzamcze



Mój następny przystanek to bynajmniej nie Woodstock, a Myszków, gdzie w 2013 roku stanął pomnik w 150 rocznicę powstania styczniowego z 1863 roku.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - pomnik w miejscowości Myszków w województwie śląskim w 150 rocznicę powstania styczniowego
© Mirek W. / Myszków, pomnik w 150 rocznicę powstania styczniowego



Wiem już od dawna od Andrzeja Dąbrowskiego, że do zakochania jeden krok, a w Myszkowie dowiedziałem się, że do Zazdrości 11 kilometrów. No nie wiem, nie wiem, jak byłem zakochany, to miałem bliżej :D Jak już wspomniałem wcześniej, mój związek już właściwie się rozpadł i nie miałem o kogo być zazdrosny, więc ominąłem Zazdrość szerokim łukiem.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - do zakochania jeden krok, a do zazdrości 11 kilometrów
© Mirek W. / Do zakochania jeden krok, a do Zazdrości 11 kilometrów :)



Nie zatrzymywałem się nigdzie na dłużej, bo miałem misję do wypełnienia i chciałem się zmieścić w czasie. Byłem już coraz bliżej celu mojej wycieczki i wiem, że zrobiłem spory Postęp w pokonywaniu granic mojej wytrzymałości :)



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - znak drogowy miejscowości Postęp
© Mirek W. / Zrobiłem spory postęp i już wiem, że osiągnę swój cel :)



O godzinie 11:30 dotarłem do granicy miasta Częstochowa, a do Jasnej Góry miałem jeszcze do pokonania sporo kilometrów przez miasto, w którym byłem po raz pierwszy. Na trasie mojego przejazdu znajdował się kościół pod wezwaniem świętej Jadwigi Śląskiej, który przykuł moją uwagę. Jego budowa rozpoczęła się w 2000 roku, a w 2002 roku został wmurowany w ściany kamień węgielny pobłogosławiony przez papieża Jana Pawła II.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - kościół p.w. św. Jadwigi Śląskiej w Częstochowie
© Mirek W. / Kościół pod wezwaniem świętej Jadwigi Śląskiej w Częstochowie



Obok kościoła stoi pomnik Jana Pawła II, który jest darem serca dla uczczenia największego z Polaków. Powstał w 2005 roku za sprawą darczyńców Grażyny i Janusza Adamkiewicz z dziećmi.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - pomnik świętego Jana Pawła II obok kościoła p.w. św. Jadwigi Śląskiej w Częstochowie
© Mirek W. / Częstochowa, pomnik świętego Jana Pawła II obok kościoła p.w. św. Jadwigi Śląskiej



Zbliżając się powoli do Jasnej Góry, po drodze zatrzymałem się obok budynku odróżniającego się od reszty zabudowań w okolicy. Była to cerkiew pod wezwaniem Częstochowskiej Ikony Matki Bożej.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - Cerkiew pod wezwaniem Częstochowskiej Ikony Matki Bożej w Częstochowie
© Mirek W. / Częstochowa, cerkiew pod wezwaniem Częstochowskiej Ikony Matki Bożej



Niedługo potem trafiłem na Aleję Najświętszej Maryi Panny, która ciągnie się przez 1,5 km aż do Alei Henryka Sienkiewicza o długości około 280 m, którą dojechałem do klasztoru na Jasnej Górze. Byłem podekscytowany, że w końcu dotarłem do najważniejszego miejsca pielgrzymek w Polsce i zrobiłem to dla ukochanej jeszcze wtedy osoby. Pogoda była idealna jak dla mnie, aczkolwiek żar lał się z nieba niemiłosierny.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel -  Aleja Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie
© Mirek W. / Częstochowa, aleja Najświętszej Maryi Panny



Poprosiłem kogoś o zrobienie mi zdjęcia na tle klasztoru i udałem się na poszukiwanie jakiegoś punktu gastronomicznego, gdzie mógłbym się posilić przed drogą powrotną. Za sobą miałem około 150 km i drugie tyle do pokonania.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - pamiątkowe zdjęcie na tle klasztoru na Jasnej Górze w Częstochowie
© Mirek W. / Częstochowa, klasztor na Jasnej Górze



Zjadłem dwa duże cheesburgery i jeszcze chwilę posiedziałem na ławeczce zbierając siły do dalszej jazdy, która miała być bardziej wyczerpująca ze względu na upał jaki o tej porze panował i kilometry, które miałem już za sobą.



Rowerowa pielgrzymka do Częstochowy na Jasną Górę, bo jeden przyświecał mi cel - krótki odpoczynek na ławeczce na Jasnej Górze w Częstochowie
© Mirek W. / Częstochowa, odpoczynek na Jasnej Górze, bo przede mną jeszcze 150 km



Spędziłem na Jasnej Górze około 45 minut i ruszyłem w drogę powrotną z uśmiechem na twarzy i zadowolony z siebie, że wracam po spełnieniu obietnicy. Z powrotem jechałem identyczną trasą, zatrzymując się już tylko co jakiś czas, żeby się napić i zjeść jakiś owoc lub batona dodającego energii do dalszego pedałowania.

Najwyższa temperatura w cieniu podczas całej wycieczki wynosiła w okolicach 36 stopni i było na prawdę gorąco, dlatego mimo że na całej trasie było aż dokładnie kilometr mniej podjazdów niż tydzień wcześniej podczas wycieczki o podobnej długości, to byłem bardziej wyczerpany po powrocie do domu. Wróciłem do domu około 22:30 i prawie godzinę jechałem po zmroku. Przez kilka kilometrów jechałem po wale wiślanym i żałowałem, że nie miałem ze sobą okularów z jasnymi szkłami, bo momentami musiałem zamykać oczy przed latającymi owadami, których było mnóstwo.

Spaliłem w czasie podróży mniej więcej 9000 kalorii i przyjechałem kilka kilogramów lżejszy :) Mimo że zmęczenie było ogromne, to radość, satysfakcja i endorfiny sprawiły, że czułem się lepiej i wiem, że zrobię to jeszcze nieraz jeśli będzie okazja lub konieczność, a myślę że nawet pokonam jeszcze większy dystans.


Oto kilka danych z wycieczki:
  • przejechany dystans: 306,54 km
  • czas jazdy bez postojów: 14 godzin 21 minut
  • średnia prędkość: 21,34 km/h
  • maksymalna prędkość: 59,82 km/h
  • wysokość początkowa: 260 m n.p.m.
  • maksymalna wysokość: 474 m n.p.m.
  • pokonane podjazdy: 2118 metrów
  • temperatura w cieniu w czasie jazdy: od ~15 °C do ~36 °C

2 komentarze:

  1. Gdybym miał kompana, to wyruszyłbym na taką samą wycieczkę. A tak samemu to się nie chce. Częstochowa to fajne miasto. Zazdroszczę dokonań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Generalnie, to nieduże te moje dokonania, patrząc na osiągnięcia innych i już raczej większych nie będzie, bo już po czterdziestce jestem :)Jakieś tam wspomnienia zostaną.

      Usuń

Proszę nie reklamować stron w komentarzu.